W piątek przyszło mi obejrzeć TVNowski program „Ukryta prawda”, powstały po niezasłużonym sukcesie jego polsatowskich odpowiedników jakiś czas temu. Zazwyczaj nie oglądam tego typu badziewi, „Mięsnego jeża” zaś znam tylko z piosenki Klejnutów, ale tym razem – za namową żony – zrobiłem wyjątek. Spowodowane było to tematem odcinka: dwie gimnazjalistki wzięły udział w paradzie równości i zrobione nań zdjęcia opublikowały na szkolnym blogu. Dyrektor dała im za to reprymendę, jednak w ich obronie wystąpiła nauczycielka polskiego. Taż sama nauczycielka prowadziła kółko polonistyczne, na którym omawiała dzieła literackie Safony (lesbijka), Dąbrowskiej (lesbijka), Konopnickiej (możliwe, że też lesbijka) i Platona (nie lesbijka, ale przejdzie). Nauczycielka sama przez się również zaliczała się do zaszczytnej kategorii wybranych autorek, choć nie obnosiła się z tym (oraz ze swoim romansem z inną nauczycielką z tej samej szkoły). Nauczycielka owa weszła w konflikt z panią dyrektor, po stronie tejże stanął jednak inny polonista, który walczył przeciwko „pedalstwu”, „zboczeniom”, które są niezgodne z „prawem natury” i tym podobnym słowom, świadczącym niezbicie o popapraniu faceta, jego narwaniu i nietolerancji, oraz doskonale ukazującym profil TVN.
Nauczycielka kłóci się z dyrekcją, ponieważ „szkoła powinna uczyć tolerancji”. Dyrekcja zakazuje uczestnictwa dwóch sprawczyń mezaliansu w kółku oraz omawiania na kółku homoliteratury, więc nauczycielka postanawia złośliwie, że do końca roku będą omawiać tylko… wiersze ks. Twardowskiego (ciekawe, zgadłem zanim w programie padło nazwisko). Uczniowie rzygają tym pomysłem, albowiem literatura ta jest spoko, ale już ją omawiają na religii. Piszą więc petycję o nieingerowanie w kółko nauczycielki, w efekcie czego kółko zostaje jej odebrane a na to miejsce wchodzi tamten zły polonista. Uczniowie wychodzą jak tylko on wchodzi, więc on robi awanturę koleżance, że nastawia uczniów przeciw niemu, a potem nasyła na nią kobietę, która próbuje ją uwieść. Pani profesor jest wierna swojej rudej koleżance, also nie ulega pokusie, w efekcie czego pani nasłana stwierdza, że tamta lesbijką nie jest. W głowie spiskowców pojawia się jednak diabelski plan: zmontować zdjęcie nauczycielki w dwuznacznej pozie z inną kobietą i wrzucić na stronę porno. Sprawa trafia do dyrektorki i nauczycielka dostaje nakaz pójścia na zwolnienie lekarskie. Kłóci się ze swoją dziewczyną i poddaje, gdy nagle do sali wpadają owe dwie uczennice z nagranym na komórkę filmikiem na którym…
Katolicki polonista molestuje nastolatka
Do sali wchodzi dyrektor w jakiejś sprawie, ale nauczycielka przejmuje inicjatywę i pokazuje szefowej nagranie. W efekcie pani dyrektor natychmiast postanawia o zwolnieniu złego polonisty, zastąpieniu go lesbijką na stanowisku wychowawcy klasy i wszystko wszystkim wybacza (poza rzeczonym polonistą). Koleżanki z pracy przyznają się że są parą (głupkowato się przy tym uśmiechając, trzymając się za ręce i patrząc sobie w oczy), polonistka odchodzi z pracy i znajduje inną w jakimś wydawnictwie, gdzie panuje tolerancja. Zgadza się na prowadzenie kółka z wybranymi uczniami. Panu nauczycielowi wytoczono proces.
Program tak mną wstrząsnął, że nie mogłem nie opisać go tutaj. Przeraża mnie bezpośredniość lansowania przez jedno z najpopularniejszych mediów krajowych homopropagandy. Przeraża mnie sposób ukazania katolickich obrońców moralności (krzyczą, używają wyrazów typu „pedał”, są agresywni i pedofilami). Przeraża mnie też stwierdzenie biorące się Hugo wie skąd, że szkoła powinna uczyć tolerancji. Przecież chyba nikt nigdzie takiego zapisu nie zamieścił? Szkoła powinna uczyć, zwłaszcza uczyć prawdy, ale nie żadnej poprawnej politycznie tolerancji. I zdaję sobie sprawę, że znów odnoszę się do elementu popkultury jakby to był wyznacznik myślenia ludzkości. Ale już to pisałem – to, co ludzie oglądają, wpływa na ich myślenie. Banalna ścieżka ukazująca, że lesbijki są biedne, pokrzywdzone i walczą o prawa ludzkości, a osoby wierzące to agresywni szydercy i pedofile (ale przecież nie geje, bo jak pedofil to już nie gej przecież). To trafi do ludzi, którzy powiedzą „tak jest właśnie”. Znam osoby, które twierdzą, że w „Ukrytej prawdzie” pojawiła się historia ich życia. Program ma moim zdaniem trafiony tytuł – prawda jest w nim bardzo głęboko ukryta. Na wierzch wychodzą wyświechtane kłamstwa i niszczycielskie propagandowe hasełka. Osobiście, gdyby się dało, zmieniłby nazwę programu na „Gówno prawda”. Pasowałaby jeszcze lepiej.
Najnowsze komentarze