W zeszłym tygodniu, przebywając z Małżonką w jej rodzinnym mieście, wybraliśmy się na mszę. Usłyszałem tam kazanie skierowane do dzieci przez proboszcza przybytku. Kazanie owo oburzyło mnie podobnie, jak większość kazań tegoż księdza, choć tym razem Małżonka nie zgodziła się ze mną. Ksiądz przekonywał dzieci, że należy podejmować wyrzeczenia wielkopostne. Miał oczywiście rację – wyrzeczenia wielkopostne to bardzo ważny element przeżywania przygotowania do Zmartwychwstania Pana. Można jednak zachęcać do wyrzeczeń w sposób lepszy, albo w sposób gorszy.
Podczas kazania ksiądz zapytał dzieci, czy mają w domu internet. Chciał namówić je do wejścia na stronę diecezji. Jedno z dzieci odparło, że mają internet, bo są gry w internecie. Stwierdzenie wywołało wesołość w świątyni, jednak na twarzy proboszcza owa wesołość nie wystąpiła. Ksiądz zaczął bowiem przekonywać dzieci, że rezygnacja z gier w internecie jest bardzo dobrym wyrzeczeniem na okres Wielkiego Postu. Padło kilka argumentów, między innymi to, że gry komputerowe niczego nie wnoszą w nasze życie, tylko zabierają czas. Gdy zaś przypomniano o szatanie, który kusił Jezusa na pustyni, proboszcz wspomniał o tym, że szatan również nas kusi do złych rzeczy, na przykład do grania w gry internetowe. Podobny sposób nakłaniania do wyrzeczeń mnie oburzył, moje oburzenie oburzyło jednak moją Małżonkę, która z proboszczem się zgodziła. Ja nie mogłem się z nim zgodzić – nie tylko dlatego, że lubię grać w gry w internecie. Wyjaśnię za chwilę dlaczego.
Po pierwsze, jeśli uważamy, że coś jest z gruntu złe, nic nie wnosi, tylko marnuje czas, to nie możemy namawiać do rezygnacji z tego w okresie Wielkiego Postu. Sam pamiętam sytuację, gdy jeden mój znajomy, nieżonaty, zdecydował się w okresie Wielkiego Postu wyrzec seksu. Tego typu wyrzeczenie jest bez sensu, ponieważ współżycie pozamałżeńskie jest grzechem i należy z niego zrezygnować natychmiast w całej rozciągłości, a nie odmówić go sobie na 40 dni. Podobnie ma się sytuacja jeśli chodzi o gry: skoro uważam, że gry nic nie dają, że to szatan przekonuje nas do grania w gry, to należy natychmiast zakazać grania i przekonać dzieci o grzeszności tego procederu, zamiast namawiać do rezygnacji z grania w okresie Wielkiego Postu.
Po drugie możemy jednak założyć, że granie w gry nie jest złem samym w sobie. Podobnie jak złem nie jest alkohol jako taki, złe jest jedynie niewłaściwe i nadmierne picie. Gry komputerowe to sposób rozrywki, oczywiście wciągającej i uzależniającej, ale nie wyłącznie marnującej czas. Sam obserwuję mojego syna, który ma pozwolenie na granie na komputerze po kilkadziesiąt minut raz na kilka dni i widzę, jak go to rozwija (np. doskonali umiejętności koncentracji i kojarzenia faktów w grze, w której trzeba trafić i zbić kilka kulek o tym samym kolorze). Że przytoczę przy tym fragment tekstu z niezastąpionej Wikipedii: „Gry komputerowe niezaprzeczalnie wywierają znaczący wpływ na gracza. W przypadku regularnej gry dochodzi do przekształceń w mózgowiu na skutek uzależnienia; zarazem jednak ćwiczą one zdolności manualne przydatne w karierze zawodowej, ćwiczą szybsze podejmowanie decyzji w prawdziwym życiu, a w niektórych okolicznościach poprawiają u graczy umiejętność rozróżniania odcieni szarości. Niektóre gry są wykorzystywane także w celach terapeutycznych, na przykład do zwalczania depresji. Dzieła interaktywnej rozrywki mogą też służyć do ćwiczenia zdolności logicznego myślenia i wnioskowania, a także rozwiązywania problemów metodą prób i błędów; ich walory edukacyjne są wykorzystywane przez wojsko”. Gry uzależniają, dlatego należy koniecznie ograniczać dostęp do nich zarówno dzieciom, jak i sobie. Jednak również rozwijają najróżniejsze umiejętności. No i oczywiście dostarczają rozrywki. Nie są więc złe jako takie. To sprawia, że można poświęcić się i zrezygnować z grania w okresie Wielkiego Postu. Pod warunkiem, że nie jest się jeszcze uzależnionym – wówczas należy przejść na odwyk, jak w przypadku alkoholu.
By przekonać kogoś do wielkopostnych wyrzeczeń, np. rezygnacji z grania w gry, picia alkoholu, jedzenia fast-foodów, należy najpierw podkreślić, że te rzeczy nie są złe. Wyrzekamy się korzystania z czegoś dobrego czy neutralnego dla większego dobra. Kiedyś napisałem notkę o mojej dobrowolnej abstynencji, właśnie w tym kontekście. Oczywiście ciężko zrezygnować z czegoś przyjemnego, ale właśnie o to chodzi w wyrzeczeniach wielkopostnych. Na kazaniu skierowanym do dzieci widzę młodego księdza, pozbawionego uprzedzeń do gier komputerowych, być może osobiście grającego. Mówiącego o swoim własnym wyrzeczeniu, które podjął, rezygnując z gier. Przekonując dzieciaczki, że dla dobrego przygotowania do Wielkanocy warto zrezygnować z czegoś, co się lubi. Że można dzięki temu odkryć inne atrakcyjne kwestie, jak czytanie książek. Że granie, jedzenie słodyczy, McDonaldów, picie kakao, czy – u osób dorosłych – kawy czy piwa jest bardzo przyjemne, może być interpretowane jako dobre, a przynajmniej jako neutralne, ale rezygnacja z tego na czas określony lub, w skrajnych przypadkach (jak moja abstynencja) nieograniczony prowadzi do wyższego dobra.
Podsumowując: uważam, że rezygnacja z gier komputerowych na okres Wielkiego Postu jest bardzo dobrym pomysłem. Nie dlatego jednak, że gry nie służą niczemu, poza stratą czasu i szatan osobiście namawia nas do grania w okresie Wielkiego Postu, lecz dlatego, że jest to w odpowiednich warunkach dobra przyjemność. I z tej przyjemności dla większego dobra warto zrezygnować. Mnie takie argumenty zdecydowanie bardziej przekonują. Sądzę, że z dziećmi, które nie wyrobiły w sobie automatycznego strachu przed mocą szatana, jest podobnie.
Najnowsze komentarze