Obowiązki chrzestnego

Notka trochę świąteczna, a trochę nieświąteczna, choć minęło Boże Narodzenie, a jego okres w pełni. Ale zainspirowała mnie wczorajsza i dzisiejsza wizyta na mszy w kościele. Podczas tych mszy odbywały się liczne chrzty (wczoraj więcej, niż dziś) i przyszło mi do głowy, że skoro tak wiele zapytań o tej treści kieruje ludzi na mojego bloga, to mogę temat poruszyć jeszcze raz. Tym razem skupię się konkretnie na obowiązkach chrzestnego czy chrzestnej: tych podstawowych i tych pobocznych.

Obowiązki podstawowe są określone przez Kościół, który dziecko (lub osobę dorosłą) w swoje szeregi przyjmuje i który chrztu udziela. Kodeks Prawa Kanonicznego w punkcie 872 określa, że chrzestny „ma (…) dorosłemu towarzyszyć w chrześcijańskim wtajemniczeniu, a dziecko wraz z rodzicami przedstawiać do chrztu oraz pomagać, żeby ochrzczony prowadził życie chrześcijańskie odpowiadające przyjętemu sakramentowi i wypełniał wiernie złączone z nim obowiązki”. Pierwszym i podstawowym zadaniem chrzestnych jest więc dawać przykład życia chrześcijańskiego, pokazywać własnym życiem jak powinno wyglądać życie osoby ochrzczonej, oddanej Bogu. W przypadku chrztu dorosłych chrzestny, który jest już w Kościele, pokazuje ścieżkę i poucza katechumena (osobę przygotowującą się do chrztu), jest jakby jednym z jego nauczycieli – oznacza to więc, że chrzestny musi być człowiekiem silnej wiary, utwierdzonym w Panu. W przypadku chrztu dzieci chrzestny powinien zaś od początku towarzyszyć chrześniakom w rozwoju duchowym, pomagając także w wypełnianiu obowiązków wynikających z chrztu (tak, chrzest nie jest tylko przywilejem, jest też źródłem obowiązków!).

Kanon wspomina o jeszcze jednym obowiązku chrzestnych w punkcie 855: „Rodzice, chrzestni i proboszcz powinni troszczyć się, by nie nadawać imienia obcego duchowi chrześcijańskiemu”. Ciekawe spostrzeżenie, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdy wprost roi się od Nikol, Borysów, Oliwierów, Nadii. Szczerze mówiąc nie wiem, czy nadawanie takich imion jest już kwestią obcości duchowi chrześcijańskiemu, czy tylko obcości dobremu smakowi, ale warto wspomnieć to, co połowa ludzi z jakichś przyczyn robi, a druga połowa łapie się przy tym za głowy.

Obowiązki poboczne to wszystko, co wynika z tradycyjnego podejścia do bycia chrzestnym i posiadania chrześniaków. Chrzestny powinien pamiętać o chrześniakach nie tylko wówczas, gdy przychodzi czas na nawracanie, czy czuwanie nad wiarą, lecz także w codzienności. Chrzestny więc, jak również chrzestna, powinni pamiętać o urodzinach, imieninach chrześniaków. Powinni pamiętać o świętach, które obchodzi się rodzinnie, np. o Bożym Narodzeniu. Oczywiście powinni pamiętać o momentach, w których chrześniak przyjmuje kolejne sakramenty: Najświętszy Sakrament, bierzmowanie, ślub. Powinien czasem, bez okazji, zadzwonić do chrześniaka i pogadać z nim. Czasem może zaproponować wspólny wyjazd, wypad do kina czy teatru, albo do zoo. Pokazać, że pamięta, że się troszczy. Nie tylko wówczas, gdy chrześniak ma 5-10-15 lat, ale i gdy ma 30. I oczywiście – tu nie chodzi o jakieś drogie prezenty, chociaż wszyscy lubimy dostawać prezenty, a wielu z nas (w tym także i ja) lubi je dawać. Czasem wystarczy drobiażdżek, karteczka, pocztówka z życzeniami, telefon. Wystarczy pamiętać. A jeśli chrzestny nie pamięta, powinien być otwarty na przypomnienia ze strony żony/męża, którzy mają dobrą pamięć do dat. A jeśli i oni nie pamiętają, powinien być otwarty na przypomnienia ze strony rodziców chrześniaka. Ja jestem otwarty!

Co chrzestny powinien kupić? Tego typu pytania padają często. Głównie pytają o Pierwszą Komunię i nie wiem, czy szukają odpowiedzi na pytanie „jak drogi prezent”, czy „czy lepiej quada czy laptopa”, ale moje odpowiedzi będą inne. Na chrzest sugeruję Pismo Święte, aby towarzyszyło dziecku od najmłodszych lat, aby od początku mogło je poznawać. Gabryś dostał po egzemplarzu tradycyjnej już „Biblii dla najmłodszych” od obojga chrzestnych (sam taką miałem). Natalka od Chrzestnego dostała oprawiony egzemplarz Biblii Tysiąclecia. I ja mojej chrześnicy kupiłem duże, ilustrowane wydanie. Co zaś kupić na Pierwszą Komunię? Jeśli jeszcze nie ma własnego egzemplarza Pisma Świętego, to jest kolejna dobra okazja. Jeśli jednak już posiada, można pomyśleć o dowolnym medaliku, krzyżyku, porządnym krzyżu na ścianę, ikonie (nie musi być pisana przez profesjonalistów), świętym obrazie itp. Nie jest prawdą, że obowiązkiem chrzestnego jest załatwić laptop, ajpod czy choćby tradycyjny rower. Obowiązkiem chrzestnego jest dbać o wychowanie chrześniaka w wierze. Prezent na Pierwszą Komunię powinien więc pasować do tego święta i przybliżać dziecku wartość wydarzenia, fakt, że właśnie przyjęło do swego serca Jezusa. Jeśli jesteśmy bardziej dziani i chcemy się postawić, nie kupujmy quada, tylko zaproponujmy dzieciaczkowi wyjazd do Rzymu (z położeniem akcentu na Watykan) czy do Lourdes. Ja niestety nie będę miał możliwości wykazać się w tej kwestii, moja chrześnica przyjęła Pierwszą Komunię w kilka tygodni po chrzcie…

Ważną rzeczą, moim zdaniem, jest nie zapominać o bierzmowaniu. Sugeruje się, by na świadka bierzmowania prosić swojego chrzestnego, ja jednak jestem nie do końca zwolennikiem tej teorii. Tak czy inaczej to właśnie chrzestny powinien pamiętać, że bierzmowanie nie jest tylko kolejnym dniem wyjętym z życia. Jeśli świętuje się chrzest, komunię, ślub, to dlaczego tak często podchodzi się olewczo do sakramentu bierzmowania? Chrzestny, jeśli rodzice nie biorą tego pod uwagę, powinien zasugerować zorganizowanie maleńkiego przyjęcia, albo zaprosić chociaż chrześniaka, chrzestną, świadka bierzmowania do restauracji na skromny obiad, by cieszyć się dostąpieniem łaski sakramentalnej i przyjęciem darów Ducha Świętego. I jakiś mały drobiażdżek też się nada.

Na imieniny, urodziny czy pod choinkę też można prezentować podarki symbolicznie związane z chrześcijańskim życiem, sam jednak uważam, że jeśli na co dzień tak czy inaczej daje się przykład chrześcijańskiego życia, to można ofiarować chrześniakowi coś bardziej świeckiego, jak choćby nieogłupiającą zabawkę. Jestem przeciwnikiem kupowania telefonów, konsol, piespi i tym podobnych gadżetów. Oprócz przykładu chrześcijańskiego życia dawajmy też przykład życia skromnego. Zwłaszcza, że do pewnego wieku telefon wcale nie jest dziecku potrzebny…

Chrześniak pamięta o swoim chrzestnym – to ważna sprawa. Rodzice powinni w dzieciach zaszczepić potrzebę modlitwy za swoich chrzestnych. Dzieci mogą też pamiętać o imieninach, urodzinach chrzestnych. Jednak zapamiętajmy, że nie mają takiego obowiązku. Założę się, że jeśli chrzestny ze względu na obejmujące jego urząd obowiązki będzie pamiętał o chrześniaku w ważnych dla niego momentach, to i chrześniak będzie pamiętał i miło wspominał swojego chrzestnego czy swoją chrzestną. Jeśli jednak chrzestni zapomnieli o urodzinach czy imieninach chrześniaka, kiedy ten miał 10 lat, albo pamiętają, ale nie dzwonią, bo nie widzą powagi tego, do czego zostali powołani, niech nie oczekują, że chrześniak zadzwoni na imieniny do nich. I niech nie wymagają tego od chrześniaków ich rodzice czy dziadkowie. Pamiętajcie, to na chrzestnym spoczywają obowiązki chrześcijańskiego wychowania i pamiętania o swoich chrześniakach. Nigdy odwrotnie.

Wszystkim Wam życzę udanych, pełnych łaski świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku wypełnionego Bożym błogosławieństwem.

Categories: Świat i Kościół | Tagi: , , , , | 18 Komentarzy

Zobacz wpisy

18 thoughts on “Obowiązki chrzestnego

  1. Edukuj, edukuj, Maurycy, bo jestem przerażony świadomością ludzi uważających się za katolików. Gdy próbuję z nimi rozmawiać o ich wierze i wiedzy na ten temat, wymigują się i wiją jak piskorz. Uważają, że najważniejsze to chrzest, komunia ślub i na koniec pogrzeb, a w tzw. międzyczasie czasami do kościoła się przejść i pokazać. Niestety wiedza na temat sakramentów, znajomość Biblii itp. itd. żadna.

  2. O tak, trzy sakramenty: chrzciny, przyjęciny i wesele. Bardzo na czasie akurat ten wpis. I grunt to wystawny obiad na 30 osób, co by się żadna ciocia nie obraziła. O! Najlepiej w restauracji, bo teraz to już się inaczej nie robi. No i prezenty, to wiadomo.

  3. No proszę, ja właśnie zwykłem urządzać chrzciny na (nieco mniej niż) 30 osób w restauracji. Uważam bowiem, że jest to jeden ze sposobów na uczczenie tak ważnego wydarzenia, jakim jest przyjęcie przez dziecko tudzież inną osobę starszą sakramentu. Żona mi podpowiada, że oczywiście może się to także odbywać w domu :). Jednakowoż w naszym przypadku nie ma ciotek do obrażania, jest najbliższa rodzina, dotychczasowi chrzestni i najlepszy przyjaciel, mój akurat. Okej, jeszcze moja chrześnica z rodzicami :). Kto się miał obrazić, to się obraził sami wiecie kiedy :). Na pytanie „czy zapraszasz wujka” odpowiadam już bez ceregieli „nie, nie zapraszam”. Bo co on ma w sumie wspólnego z moimi dziećmi? Moim zaś zdaniem prezenty to coś, co również pomaga nam świętować (przykładem przeurocza paczuszka niespodziewajka), pod warunkiem, że będą adekwatne do sytuacji. Nie jestem zwolennikiem zbierania przez dziecko pieniędzy i oddawania ich biednym, choć wyrabianie w dzieciach potrzeby dzielenia się uważam za ważne.

    Caddi, jesteś jedną z niewielu osób-niekatolików, których podziwiam za ich wiedzę na temat Kościoła i wiary katolickiej. Nie oczerniasz i nie krytykujesz bez sensu. Jesteś lepszym katolikiem niż niejeden katolik :).

  4. Pierwsze słyszę o czymś takim, jak oddawanie zebranych pieniędzy (jeszcze takich, które babcia z trudem odłożyła z emerytury). Poza tym takie dziecko wcale a wcale nie chce tego zrobić i robi tylko pod przymusem. My odkąd mamy dochód to się dzielimy z biednymi i chlebem i pieniędzmi i jest to satysfakcjonujące, ale dziecko to przesada!
    Niemniej jednak moje zdanie co do sakramentów i ich świętowania jest zupełnie inne. Uważam, że świętowanie w ogólnie przyjętej formie przyćmiewa przeżywanie. Chciałabym aby moje dzieci mogły bardziej przeżywać niż świętować (ja dopiero ślub trochę mogłam przeżyć, wcześniej nie za bardzo), a już przelicytowywanie się przed Komunią w kwestii sukienek i po Komunii kto ile miał gości i ile dostał kasy, to taki bulwers i zjeżony kołtun, że hoho), ale obawiam się, że taka idea nie ma szans akceptacji w społeczeństwie ani nawet w rodzinie.

  5. Maurycy, dziękuję za docenienie wiedzy niedowiarka.
    Serdeczności na Nowy Rok dla Ciebie, Twojej piękniejszej połowy i przychówku:-)

  6. Cytrynna, w Domowym Kościele spotkaliśmy takie małżeństwa, które w podobny sposób dogadują się z dziećmi, tj. proponują że dziecko nie otrzyma prezentów z okazji Komunii, tylko zamiast tego zbierze pieniądze i odda je na jakiś szczytny cel. Dziecko samo podejmuje decyzję, choć zgadzam się z Tobą – jest to moim zdaniem decyzja podejmowana pod presją. Córka znajomych kupiła trampolinę do rodzinnego domu dziecka i poznała się z tymi dziećmi, skakała z nimi, podobno było fajnie. Cel nie był anonimowy, aczkolwiek idei nie popieram.

    Dla mnie element przyjęcia (skromnego, obiad na 20-30 osób, bez wielkich ceregieli) jest elementem przeżywania, tak jak i element racjonalnie dobranych do okazji prezentów (wymienionych powyżej). Oczywiście każdy zorganizuje to tak, jak będzie chciał, byle położyć akcent na przeżywanie, na jedność z Bogiem (nie tak, jak u mojej Żony: poszła sobie na bierzmowanie, wróciła, rodzice nawet nie pytali dokąd poszła). Można nie robić przyjęcia. Nie popieram też licytowania się na sukienki (jestem za albami) i na pieniądze (jestem za zebraniem pieniędzy przez rodziców i odłożenia ich na konto). A jak ta idea zostanie przyjęta przez społeczeństwo i rodzinę? Mnie to wcale nie musi interesować – napisałem już w najnowszej notce.

    Caddi, dzięki za życzenia i życzę wzajemnie :). Trollami się nie przejmuj, sam wiesz że poziom ich komentarzy świadczy najlepiej o nich samych.

  7. Artur

    Ciesze się że tutaj jest wszystko a wszystko napisane na temat obowiązków chrzestnego. Dziękuje :)

  8. Kropka

    Mam troje chrześniaków, teraz szykują się kolejne chrzciny trojga dzieci. Proszę żeby wypowiedziały się osoby na temat bycia chrzestną pięciorga, sześciorga dzieci. Rozumiem że się nie odmawia rodzicom dzieci. Wybierają mnie na chrzestną, choć wiedzą, że jest to kolejne dziecko do opieki. Czy oni nie zdają sobie sprawy, że uszczęśliwiają mnie na siłę.!!! Rodzice dwojga dzieci, który to chrzest jest w planach, zadali mi pytanie czy ja wezmę na siebie obowiązek wychowania, pomocy w wychowywaniu, lub pomocy finansowej dziecku w razie ich śmierci. To mnie przeraziło!!!! Nie mam jeszcze z mężem własnych dzieci, a już obstawiam się chrześniakami. Zburzyli mój spokój wewnętrzny i chęć bycia kolejną chrzestną, tym bardziej że nie jestem rodziną tylko koleżanką- przyjacielem. Człowiek ma tyle obowiązków na głowie, trochę za dużo chyba ode mnie wszyscy oczekują.

  9. Kropka

    I jeszcze mam pytanie o zabobon, który to krąży wśród dojrzałych wiekowo kobiet, mówi on o tym, iż kobieta w ciąży nie może trzymać dziecka do chrztu, ponieważ chrześniak zabiera życie nienarodzonego jeszcze dziecka.
    Mam nadzieję że zrozumiale wytłumaczyłam, to co te kobiety mi przekazały i przestrzegały przed tym bardzo poważnie. A są to kobiety bardzo pobożne. Nie rozumiem ludzi których wiara jest priorytetowa, a wierzą w zabobony?

  10. Witam. Dziękuję za ciekawe i wyczerpujące komentarze. Nie jest prawdą, że nie odmawia się rodzicom dzieci, kiedy proszą o bycie chrzestnym czy chrzestną. Ja sam, prosząc ludzi na chrzestnych swoich dzieci zaznaczałem, że mogą odmówić jeśli nie czują się na siłach, zwłaszcza pod kątem wiary. I jeden raz, po dłuższym zastanowieniu, otrzymałem odpowiedź negatywną. Wówczas bez żalu wybrałem się z prośbą do innej osoby. Jeśli więc nie czujemy się na siłach służyć świetlistym przykładem kolejnej osobie czy dwóm, możemy odmówić. Ja bym pewnie tego nie zrobił, ale wątpię, bym kiedykolwiek miał mieć ku temu okazję :).

    Co do umierających rodziców dziecka – prawdopodobieństwo, że będzie trzeba przejąć prawną opiekę nad ich dziećmi jest znikome. Pierwszeństwo do adopcji ma bliska rodzina, a nie chrzestni. Z drugiej strony ja, biorąc na siebie odpowiedzialność za chrześnicę również usłyszałem od swojego kuzyna a jej ojca (ateisty), trochę żartobliwie, że chciałby żebym się nią zaopiekował gdyby im coś się stało. Dla mnie to oczywistość – stając się chrzestnym, staję się też drugim ojcem. Opiekunem w kwestiach wiary i moralności, ale – może się zdarzyć – również w kwestiach wychowania, a może nawet – co mało prawdopodobne – utrzymania. Bycie chrzestnym to ogromny zaszczyt, ale również wielki obowiązek. O tym obowiązku wiele osób zapomina. Ale podejmuję się czegoś, to jest moja odpowiedzialność. Jeśli nie czuję się na siłach – nie waham się odmówić! Tak naprawdę ta droga też jest działaniem na korzyść dziecka, będzie bowiem mogło mieć chrzestnego bardziej odpowiedzialnego ode mnie!

    W kwestii zabobonów – też nie rozumiem ludzi, którzy wierzą bardzo mocno w Boga, a jednocześnie uprawiają zabobony. Jeśli chodzi o dzieci, to jest tego mnóstwo (cebule wciągające złe duchy, różnokolorowe wstążeczki) i do tego część związanych z nibywiarą (np. nie można dawać w prezencie różańca). W ten skład wchodzi też zabobon mówiący o tym, że dziecko chrzczone zabiera życie temu w łonie chrzestnej. Oczywiście to nieprawda, żeby to udowodnić, wystarczy podjąć tę odpowiedzialność i wziąć dziecię do chrztu. To wygląda trochę jak staropolskie „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”. Można tak paniom starszym powiedzieć, a jeszcze lepiej się za nie pomodlić.

  11. dolny slask

    Ale mi sie przykro czyta te komentarze….Chrzestny mojej córki ma ją gdzieś….nigdy nie ma czasu kariera urzad stołęk taki pseudo przyjaciel męza z dzeicinstwa,,,,,nawet nie wie ze po urodzeniu 2 dzeicka nie mam na nic – nie moge znależc pracy – nie mam na utrzymanie cóki – maz mi nic nie daje – rodzice wysyłają 600 zł – oszczednosci z pracy konczą się drastyczine.,,,,,a ten nawet z zyczeniami swiatecznymi nie zadzwoni….sam ma mkalenkie dzieci ,,,ale cóz wysoki stołek wurzedzie zasłania wszytko….nawet o zdrowie nie zapyta….maskara………..

  12. joe

    Maurycy Teo spoko podejście łapka do góry dla Ciebie :)

  13. To są bardzo mądre, cenne i pomocne informacje, co więcej – napisane przez osobę kompetentną, jaką jest duchowny. Długo szukałam informacji na temat obowiązków rodziców chrzestnych, nie mogłam znaleźć, choć jest to bardzo ważna kwestia. Dziękuję bardzo, Maurycy! Pozdrawiam serdecznie!

  14. Maurycy Teo pisze sex- owne komentarze.

  15. jak nie zule ze sklepu to ja

    a mnie wybrali bo nikt nie chcial :) bylem na roczku skladalem zyczenia no i prezenty oczywiscie ale zadnej odezwy a pierdole jak by sie cos zlego dzialo to pomoge ale poki co mam w dupie

  16. Joanna

    Mam do Was prośbę,w piątek chrzeczę mojego synka,nie mam sama zdolności do pisania-(w ramach podarunku chrzestnym na piśmie) ich obowiązków! Chcialabym by było zawarte w nim takie punkty * * w miare możliwosci dzwonic i pytac o jego zdrowie * zainteresowanie się rozwojem emocjolanym dziecka * wychowanie przez nas rodziców w wierze* co do prezentów-( ich nie chcemy) do 3 roku życia chcemy by w urodziny i Boze Narodzenie rodzice chrzestni nas odwiedzili i poświęcili synkowi trochę czasu bez zadnych podarunków. Chcemy zaszczepic w dziecku radosc ze spotkania z rodzicami chrzestnymi a nie radosc objawiajaca sie tym iz przyjedzie ciocia i dostanę prezent. jesli ktos mógłby mi jakoś ladnie to napisać,byłabym wdzięczna

  17. karo

    Nie zgadzam sie do konca z ostatnim zdaniem : Pamiętajcie, to na chrzestnym spoczywają obowiązki (…) pamiętania o swoich chrześniakach. Nigdy odwrotnie.
    Tzn ze jak chrześniak ma 15 lat to ja mam pamiętać o jego urodzinach a odwrotnie on o moich nie musi?

    „Czasem wystarczy drobiażdżek, karteczka, pocztówka z życzeniami, telefon. Wystarczy pamiętać.” – ten fragment mi się podoba, szkoda tylko że rodzice mojego chrześniaka mają inne zdanie. Dopiero po narodzinach dziecka zorientowałam się że chodzi o kasę, bo dziecko ma inną ciocię z która ma lepszy kontakt, ale tamta ciocia nie ma tak zasobnego portfela.

  18. Ala

    Uważam, że ważna jest modlitwa, zaangażowanie i oczekiwania chrzestnego. Nie nie mylicie się, mówię tu o oczekiwaniach chrzestnego. To bardzo istotne jakie My dorośli mamy oczekiwania do dzieci. Bo za oczekiwaniami idą zachowania, a za zachowaniem- wychowanie. Urodziny, imieniny to są jakieś akurat najmniej istotne sprawy> Chociaż. żyjemy w czasach konsumpcjonizmu i trudno tak naprawdę wytłumaczyć małemu dziecku, że nie prezenty materialne się liczą. Ale to co niewidzialne przyniesie owoce.

Dodaj komentarz